niedziela, 16 grudnia 2012

ZAWIESZENIE BLOGA

WITAJCIE KOCHANI! 

Długo nic nie pisałyśmy,ale w sumie miałyśmy powody...
Brakuje nam już czasu na prowadzenie bloga.. Przede wszystkim szkoła,ale w domu tez mamy swoje obowiązki.. A jak już znajdziemy,przynajmniej ja, chwile na napisanie czegokolwiek to już nic nie wychodzi.. Już nie jest tak łatwo jak na początku. Może jest to spowodowane brakiem motywacji,weny.. Sama nie wiem.

Ciężko mi to mówić ,a raczej pisać,ale musimy ZAWIESIĆ BLOGA.


 Nie wiemy na jak długo.. Na razie do odwołania,a potem.. a potem zobaczymy. Może w między czasie nas oświeci? Kto wie :) Miejmy taką nadzieję.




P.S Mamy też prośbę,a raczej ja @ACADEMY_OF_LOVE, żebyście na mojego Twittera pisali propozycje dalszych losów Layli, jeśli tylko macie ochotę.

P.S.S WESOŁYCH ŚWIĄT ,DZIECIAKI! Jejku,na te nadchodzące święta to ja Wam życzę wszystkiego,co tylko najlepsze,żeby wasze wszystkie najskrytsze marzenia się spełniły,żebyście zdrowi byli,abyście jak najdłużej wytrwali przy 1D, żebyście ich mogli spotkać i w ogóle ożenić się z nimi i wszystkiego, wszystkiego co najlepsze dla Was ,miśki.! Kocham Was wszystkich tak bardzo bardzo,bardzo! ♥

P.S.S.S Tak na pocieszenie * jak zasugerowała Gaba * ,ale pewnie nie potrzeba nikogo tutaj pocieszać, IMAGIN Z HARRY'M . Napisany bardzo dawno temu, po nocy.


       Właśnie wróciłaś z urodzin najlepszej przyjaciółki  Był późny wieczór, ale nie odczuwałaś zmęczenia. Przecież tyle się działo! Zrobiłaś sobie kakao, usiadłaś w miękkim fotelu przy oknie i myślami powróciłaś do wydarzeń z dzisiejszego dnia.
Specjalnie na tą okazje wybrałaś turkusową, wąską sukienkę sięgającą ci do połowy ud. Nogi to jeden z twoich największych powodów do dumy. Były szczupłe i długie. Do tego dobrałaś wysokie, czarne szpilki. Twoje długie włosy luźno opadały ci na plecy. Perfumy wybrałaś o zapachu wanilii. Lekko podkreśliłaś oczy maskarą, przejechałaś błyszczykiem po ustach i byłaś gotowa do wyjścia.
Przyjęcie było świetne. Poznałaś wiele nowych osób  ale jedna szczególnie zwróciła twoja uwagę. Przez całą imprezę czułaś na sobie wzrok wysokiego bruneta, o ciemnych lokach i nienagannej szczupłej sylwetce. Widać było, że chodzi na siłownię. Wyglądał na zmartwionego  jego zielone oczy wydawały się być przepełnione lekiem i niepewnością. Gdy tylko na niego spojrzałaś on spuszczał powieki, na końcu których znajdowały się gęste rzęsy. Rozmawiał tylko z niższym od niego blondynem o dosyć dziecinnej, ale jakże słodkiej urodzie. Długo zastanawiałaś się jak ma na imię. „Tanner, Carol.... nie.... nie pasuje do niego”- rozmyślałaś. Myślałaś również co mogło go trapić. Delikatnie odwróciłaś wzrok w jego stronę. Siedział na szerokiej, beżowej kanapie po drugiej stronie pokoju. Jego loki luźno opadały mu na twarz, zakrywając tym samym te jego głębokie oczy. Jego kumple własnie coś do niego powiedział, wywołując w Lokatym delikatny uśmiech, z którego powstały dołeczki po obu stronach jego policzków. Znów zerknął w twoja stronę. Odwróciłaś wzrok. Nagle ktoś zaczął gwizdać. Gwar w dużym pomieszczeniu przepełnionym ludźmi momentalnie ustał. To twoja koleżanka, [I.T.K]. Dosyć wysoka brunetka, o ciemnej karnacji, która słynęła z szalonych pomysłów. Tak było i tym razem. Zaproponowała grę w butelkę na całowanie. Z powodu licznej grupy gości zostaliście podzieleni na 3 tury. [I.T.K] oznajmiła iż każdy losować ma karteczkę, na której jest jedna z 3 cyfr. Po dość długim oczekiwaniu wreszcie nadeszła twoja kolej. Odkąd musiałaś całować się z najbrzydszym chłopakiem w klasie.Nie byłaś skora do takich zabaw. Zaryzykowałaś. „Trudno! Żyje się tylko raz!” - zdecydowałaś. Wylosowałaś numer 1. Parę minut później każdy miał już swój numerek. Rozejrzałaś się dookoła. Nie widziałaś Lokatego. „Może już poszedł...” -pomyślałaś, czując w głębi siebie zawiedzenie. [I.TK.] zwołała pierwszą grupę. Podeszłaś do niej i znieruchomiałaś. W grupie liczącej około 15 osób był On. Stał tam z skrzyżowanymi rękoma, bawiąc się swoimi nogami. Nagle podniósł wzrok, jakby poczuł, że ktoś go obserwuje. Wasze oczy się spotkały. On także pojął, że wylądowaliście w tej samej grupie. Zacisnęłaś zęby, wiedziałaś, że się nie możesz wycofać. Zaczęła się gra. Pierwsza para wylosowana. Zadanie: pocałować się w usta. Pocałunek miał trwać dłużej niż 5 sekund. Trafiona para wstała. Była to Luiza, wysoka szatynka o niecodziennej urodzie. Wiele dziewczyn zazdrościło jej powodzenia u chłopców. Jej parterem został trochę niższy od niej Patryk, który w przeciwieństwie do niej bardzo się ucieszył móc pocałować własnie ją. Minęło parę minut. Cały czas łapałaś wzrok Loczka. Rozmyślałaś jakby to było całować go. Przygryzał co chwile usta, zwilżał je nadając im połysk. „No dobra kochani! Lecimy dalej! Ktoś na ochotnika?” - wykrzyknęła [I.T.K], kolejna szalona dziewczyna. Lokaty znów zerknął na ciebie. Czyżby chciał, aby szansa nadarzyła się własnie wam? Marzyłaś. Twoje myśli jak człowiek w czasie burzy stojący pod drzewem przyciągnęły to pragnienie do rzeczywistego świata. „ Kolejna para to...” wyszeptał ktoś z kręgu z lekkim rozbawieniem. „Harry i ...” w tym momencie wszystkie oczy padły na Lokatego, który chyba jeszcze nie do końca zdawał sobie sprawę, że zaraz będzie się musiał całować. „Harry?!” - pomyślałaś, jego imię dźwięczało ci w głowie. Lokaty oprzytomniał i spojrzał na uradowaną [I.T.K], która własnie kręciła drugi raz butelką, aby wyłonić partnerkę Harry'emu. „ ..iii [T.I]!!” Teraz to ty wróciłaś szybko do rzeczywistości. Nie wierzyłaś w to co usłyszałaś. Masz całować się z chłopakiem, który obserwował cie przez cały wieczór. Z tym którego nawet nie myślałaś, że kiedykolwiek będziesz miała szansę zamienić choćby słowo. W środku czułaś przypływ adrenaliny. Czułaś jak robisz się czerwona. Twoje serce kołatało się w twojej klatce piersiowej jakby chciało stamtąd uciec. „No dalej, nie wstydźcie się !!” - ktoś inny zaczął poganiać was. Siedzący równo na przeciwko ciebie Harry chwilę się zawahał  po czym gwałtownie wstał. Widać, że czuł się zakłopotany. Ułożył włosy jednym machnięciem głowy. Jeden z jego ciemnych loków uparcie odstawał od reszty. Biała bluzka, która miał na sobie podwinęła się trochę do góry odsłaniając kawałek jego umięśnionego ciała. Lokaty jednym zwinnym ruchem ułożył ją i ruszył w twoim kierunku. Wyciągnął dłoń, pomagając ci wstać. Była ciepła i silna. Gdy złapałaś równowagę puścił ją. Teraz stojąc bardzo blisko niego widziałaś, że był od ciebie wyższy o około 20 centymetrów, a jego oczy się jeszcze głębsze niż ci się wcześniej wydawało. Stanęłaś na palcach. Harry nieśmiało uśmiechnął się do ciebie. Założył ci parę kosmyków za ucho. Nagle poczułaś się jakby nikogo w okół was nie było. Jesteście tylko wy – ty i Harry. Facet, który pochłaniał wszystkie twoje myśli tego dnia. Wasze usta się złączyły. Zaczął cię całować. Najpierw powoli, nieśmiało. Nie był pewny czy odwzajemnisz go. Zaczęłaś robić to na co miałaś tak bardzo ochotę  Twoje dłonie powędrowały na jego wysportowany tors. Harry objął twoją twarz, która w jego dłoniach wydawała się taka malutka. Spięcie zniknęło  rozluźniłaś się. Poczułaś się pewniejsza siebie. Wasz pocałunek był żarliwy, lekko się od siebie odsunęliście łapiąc oddech. Wasze czoła się złączyły. Czułaś, że oboje się uśmiechacie. Z letargu wyrwały was oklaski. Cała grupa biła brawo za odwagę i namiętność pocałunku. Zakłopotana odsunęłaś się od Harryego i wolnym krokiem wróciłaś do kręgu. Spojrzałaś na Hazzę, który także dołączył do reszty. Oblizywał swoje wargi, jakby chciał jeszcze raz poczuć wasz pocałunek. Uwierzyć, że to się na prawdę stało. Jego oczy już nie były takie smutne. Pojawiła się w nich nadzieją. Delikatnie uśmiechnęłaś się do niego. Odwzajemnił go.  Nagle poczułaś, że ktoś cię trzącha i krzyczy do ucha. To twoja młodsza siostra, [ I.T.S]. „co ona tu robi?!” - szybko myślałaś. Rozejrzałaś się [I.T.S.] próbowała zwrócić na siebie twoja uwagę. Miała na sobie białą bluzeczkę  i ciemne spodenki. Opadłaś plecami na poduszki. Spojrzałaś na ścianę znajdującą się na przeciwko ciebie. Wisiał tam plakat z podobizną Harryego Styles'a i 4 innych członków One Direction. „To był tylko sen...” - dotarło do ciebie. Sen, który prawdopodobnie zostanie na zawsze już tylko snem i marzeniem. Zrezygnowana zakryłaś twarz kołdrą. Próbowałaś się skupić i powrócić do snu. Wiedziałaś, że to już niemożliwe...


 


TAK WIĘC KOCHAMY WAS BARDZO,BARDZO,BARDZO I MAMY NADZIEJE,ŻE NADAL BĘDZIECIE WCHODZIĆ NA BLOGA.. ♥ TAK WIEC... DO ZOBACZENIA! XX


JAKBY KTOŚ CHCIAŁ NAS SPOTKAĆ TO 19 STYCZNIA JEDZIEMY NA ZLOT DO KRAKOWA DO KRAKOWSKIEJ.

wtorek, 16 października 2012

Rozdział 13

Siedziałem na szpitalnym korytarzu z twarzą ukrytą w dłoniach i modliłem się,aby lekarzy zdołali ja uratować  Dalej nie mogę uwierzyć w  to ,co się stało,a na dodatek czas niesamowicie się dłużył. "Jeżeli ona tego nie przeżyje,to ja chyba też ",ale natychmiast wypędziłem z głowy myśl o jej śmierci  Nie potrafiłbym dalej bez niej normalnie funkcjonować chyba za bardzo ją kocham. Z zamyślenia wyrwał mnie głos lekarza. Natychmiast stanąłem na równe nogi i zapytałem drżącym głosem :
- Panie doktorze,co z nią? Czy ona..czy ona to przeżyje?
- Jej stan nie jest najlepszy,  straciła dużo krwi i potrzebuje transfuzji,ale niestety,jak na razie nie możemy znaleźć dawców  jej grupy - odpowiedział.
-Proszę, pomóżcie jej! Ona musi żyć! Szukajcie dawców! - powiedziałem już nieco zdenerwowany.
-Szukamy cały czas, proszę być dobrej myśli i na razie się uspokoić,nerwy w niczym nie pomogą - odparł.
-Przepraszam.. Postaram się..-obiecałem.
- Głowa do góry!Naprawdę, proszę być dobrej myśli - rzekł i odszedł,a ja ponownie osunąłem się na krzesło i nagle uświadomiłem sobie,że nie poinformowałem Jenny! Natychmiast wyjąłem telefon i wykręciłem numer do ciotki Lay. Odebrała natychmiast.
-Zayn, znalazłeś ją?
-Tak. Musicie tutaj przyjechać. Jesteśmy w szpitalu - poinformowałem.
- Ale jak to? Co się stało?! - zapytała trzęsącym się głosem.
-Layla.. ona próbowała się zabić.. - powiedziałem z trudem.
-O mój boże! - wydusiła i przerwała połączenie.  Czekałem zniecierpliwiony na ich przybycie. Po chwili usłyszałem zapłakany głos Jenny :
-Co z nią? Gdzie ona teraz jest?
-Jenna! Uspokój się! Wszystko będzie dobrze - mówiąc to przytuliłem ją mocno do siebie.
- Powiesz nam w końcu co się stało? -zapytał Liam.
- Lay.. ona..próbowała się zabić okaleczając się.. - wydusiłem i własnie w tym momencie znowu przed oczami miałem obraz leżącej w kałuży krwi dziewczyny mojego życia.
- Jezu,Zayn..- powiedział Niall,przytulając mnie.
-Ale teraz..Gdzie ona jest? Wyjdzie z tego? - spytała już opanowana Jenna.
- Jest na OIOM-ie... Jej stan jest nie za dobry.. straciła mnóstwo krwi - gdy to mówiłem spojrzałem na Harrego z nienawiścią - To wszystko przez ciebie ! Przez ciebie Lay targnęła się na swoje życie  - krzyknąłem w jego stronę.
- Ja... Ja naprawdę przepraszam.. - odpowiedział jąkając się.
-Wiesz co ? Jesteś cholernym dupkiem! - powiedziałem już spokojniejszym tonem. Styles chciał jeszcze coś powiedzieć,ale nie miał na to odwagi.
- Zayn!Daj już spokój! - powiedział Liam łapiąc mnie za ramiona i lekko potrząsając.


*

 Od jakiejś godziny nie dostaliśmy żadnych informacji o stanie zdrowia Layli. Siedzieliśmy na korytarzu w ciszy,bo nikt nawet nie miał odwagi się odezwać. Nagle zauważyłem kierującego się w nasza stronę lekarza.
-Znaleźliście dawce? - zapytałem na wstępie.
- Nadal nie.. ale cały czas szukamy - rzekł mężczyzna.
- Co?! Jakiego dawce? O co tu chodzi?-zapytała przerażona Jenna. " Cholera! Zapomniałem im powiedzieć!" - skarałem się w myślach.
-Proszę się uspokoić,chodzi o dawcę krwi dla panny Ray - wybrnął lekarz.
- To może,ja bym mógł.. Może moja krew by się nadawała.. W końcu jestem jej to winny..- odezwał się Harry.
- Naprawdę chce pan to zrobić? - zapytał lekarz.
-Tak. - oznajmił Styles.
Nie byłem z tego zadowolony,ale skoro to ma uratować moją Lay? Zgodziłem się natychmiast.
- To pana  poproszę za mną musimy zrobić badania - wskazał na Loczka - A panią również poproszę jako prawnego opiekuna,ponieważ musi pani podpisać stosowne dokumenty.- swoja prośbę skierował do ciotki dziewczyny.
-A więc chodźmy.- odparła kobieta i w trojkę oddalili się w głąb korytarza.

*


*OCZAMI HARRY'EGO *

 Wiem,że oddanie krwi nie sprawi,że wszyscy wybacza mi to co zrobiłem. Malik ma racje,jestem dupkiem. Teraz leże na jakiejś nie wygodnej kozetce,a z moich żył odprowadzany jest czerwony płyn, który może uratować życie mojej Lay. Jedyna osobą,która w tej chwili mnie wspiera jest Louis. Siedzi obok mnie i próbuje poprawić mi humor.
-Ej,stary! Będzie dobrze..- po raz kolejny słyszę dzisiaj te słowa i szczerze mam ich już dość.
- Nie Lou,nie będzie . Ona mi tego nigdy nie wybaczy.. Jestem tego pewien  - powiedziałem patrząc mojemu przyjacielowi w oczy.
-Nawet tak nie myśl  - skarcił mnie-Layla to wyrozumiała dziewczyna i na pewno ci wybaczy.. Jeśli tylko się postarasz i będziesz tego chciał.
-Nawet nie wiesz jak bardzo tego pragnę Lou..

*OCZAMI ZAYN'A*
 
  *Kilka godzin później*

 Nareszcie pozwolono mi i Jennie wejść do sali,gdzie leżała dziewczyna. Po transfuzji krwi Stylesa jej stan w miarę i zadziwiająco szybko się poprawił,lecz nadal nie wiadomo kiedy się obudzi.
Pierwsza rzecz,która przykuła moją uwagę zaraz po wejściu do sali ,to jej blada jak kreda twarz, która nie wyrażała żadnych emocji. Podszedłem bliżej i usiadłem na krześle obok jej łózka, Jenna zrobiła to samo,ale z drugiej strony. Złapałem ja za rękę która była okropnie zimna. Nagle moja towarzyszka odezwała się :
-Zayn,bardzo ci dziękuje..
-Ale za co? Nie rozumiem- zapytałem całkowicie zdziwiony.
-Za wszystko. Za to,że ją znalazłeś,uratowałeś i za to,ze przy niej jesteś. Ty naprawdę ja kochasz?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.. Naprawdę nie wiesz..- odparłem całując dłoń miłości mojego życia.
*
Około 22:00 po Jenne przyjechał Artur i zabrał ja do domu,że by odpoczęła  chłopaki tez już pojechali ale ja zostałem,gdyż nie chciałem ,żeby była sama gdyby miała się obudzić. Byłem bardzo zmęczony i chciałem położyć się spać,ale starałem się wytrzymać.
-Lay proszę cię obudź się,albo daj mi jakiś znak,że mnie słyszysz.. -mówiłem trzymając ja nadal za rękę. W pewnej chwili poczułem jak jej palce powoli zaciskają się na mojej dłoni. Byłem w szoku. szybo przeniosłem wzrok z lodowatych dłoni na jej twarz,na której teraz malował się lekki grymas. " budzi się" - pomyślałem i mimowolnie się uśmiechnąłem. Jakiś czas później usłyszałem jaj zachrypnięty głos :
- Zayn to ty?
- Tak to ja kochanie. Nareszcie się obudziłaś- powiedziałem,a w odpowiedzi otrzymałem od niej blady uśmiech.
-Wiem,że to może nienajlepszy moment,ale bardzo chce cię przeprosić za tamto.... Menadżerowie mi kazali.. Zachowałem się jakbym nie miał własnego umysłu.. chciałem ci powiedzieć,ale.. - nie dane mi był dokończyć,gdyż dziewczyna przyciągnęła mnie do siebie i złączyła nasze usta w czułym pocałunku.
-To znaczy,że mi wybaczasz  - powiedziałem gdy oderwaliśmy się od siebie. Nie uzyskałem odpowiedzi,gdyż znowu się pocałowaliśmy.



------------------------------------------------------
WITAJCIEE!!!

Wiem, że za często nie dodajemy, ale uwierzcie naprawdę jest nam ciężko ogarnąć szkołę i całą resztę, a przynajmniej mi ( GABA).
MASSIVE THANK YOU za komentarze,klikanie reakcji,wejścia na bloga i ogólnie za wszystko :) JESTEŚCIE WSPANIALI♥

MAM NADZIEJĘ,ŻE TEN ROZDZIAŁ SIĘ PODOBA :D

P.s OCZYWIŚCIE KOMENTUJCIE I KLIKAJCIE REAKCJE DALEJ ♥ <BARDZO PROSIMY>

DO NASTĘPNEGO KOCHANI :****

piątek, 14 września 2012

...

HEJ TY TAM! TAK TY! ♥
SKORO JUŻ JESTEŚ NA TYM BLOGU TO SKOMENTUJ COŚ OK? TO NAPRAWDĘ CIESZY. XD

JAK BĘDZIE MAŁO KOMENTARZY TO NIE BĘDZIE ROZDZIAŁU. -.- <DO CZEGO TO DOCHODZI,ŻE WAS SZANTAŻUJE?!>

REAKCJE SĄ DALEJ AKTYWNE. ;D

LOVE YA♥

środa, 12 września 2012

Rozdział 12

*MIESIĄC PÓŹNIEJ *

 Minął,już miesiąc odkąd jestem z Harrym. Co tam u nas słychać? Szczerze? Nie za dobrze.. No,ale może zacznę od początku.. Pierwsze tygodnie naszego związku były naprawdę wspaniałe.Loczek zabierał mnie na przecudowne randki romantyczne spacery w świetle księżyca czy tez po prostu spędzaliśmy wspólnie czas oglądając filmy.
A teraz? Ciągle się kłócimy ,a w dodatku przez niego. Od jakiegoś czasu ostro imprezuje i to codziennie. Gdy przychodzę do niego,on albo śpi pijany albo ma kaca. Tyle razy go prosiłam,żeby przestał,a on co? "Jestem dorosły i mogę robić co chcę!"-odpowiadał. W końcu nie wytrzymałam i dałam mu ultimatum "Albo ja albo imprezy". Oczywiście obiecał,że to już się więcej nie powtórzy.Do dnia dzisiejszego, w którym dowiedziałam się,że znowu poszedł do klubu,a co najlepsze zdradził mnie z "CAROLAJN FLAK" . Skąd o tym wiem? Cały Twitter o tym huczy.Fanki dodawały zdjęcia,na których  było widać jak się całują. Na stronach plotkarskich było pełno artykułów typu : " Czy Caroline Flack i Harry Styles znów są razem?". Czytając to gorzkie łzy płynęły po moich policzkach. Szybko odłożyłam laptopa na półkę,ubrałam się i pobiegłam do domu One Direction. Weszłam do środka bez pukania. Co tam zastałam? Pijanego Styles'a.
-Lay? Co ty tutaj robisz?!- zapytał zdezorientowany,gdy tylko mnie zobaczył.
-Co ja tutaj robię?! Przyszłam odwiedzić swojego chłopaka,który obiecał,że skończy z imprezowaniem.. A tymczasem co?! Znowu się upił i w dodatku mnie zdradził!-wykrzyczałam dławiąc się łzami.
-Ja...ja..ja.. Przepraszam..-zaczął,ale mu przerwałam.
-Wiesz co? Idź do tej Caroline,skoro jest lepsza ode mnie..- krzyknęłam i po chwili poczułam,że wymierzył mi siarczysty cios w policzek. Automatycznie złapałam się za pulsujące miejsce.
-Jak mogłeś?! Nienawidzę cię! - wrzasnęłam i wybiegłam stamtąd. On jeszcze mnie wołał,ale nie reagowałam,tylko biegłam przed siebie..

*OCZAMI HARRY'EGO*

 Boże,co ja zrobiłem?! Jestem idiotom!Jak mogłem ja uderzyć! -karciłem się w myślach. Najpierw złamałem obietnicę, później ją zdradziłem,a teraz jeszcze to. Nigdy mi tego nie wybaczy,a ja nie wybaczę sobie jeśli ona przeze mnie sobie coś zrobi...


*OCZAMI JENNY*

 Wczoraj wieczorem wróciłam do domu,ale Layli nie było. "Pewnie nocuje u chłopaków"-pomyślałam i położyłam się spać.
Nazajutrz jednak zaczęłam się martwić, gdyż moja siostrzenica nie odbierała telefonu ani dalej nie pojawiła się w domu. Postanowiłam, więc iść do domu jej przyjaciół.Drzwi otworzył mi Liam.
-Jest tutaj może Layla? -zapytałam na wstępie.
-Nie przykro mi,ale jej nie ma.coś się stało,że jej szukasz?-odpowiedział.
-Nie odbiera telefonu,na noc nie wróciła do domu. Martwię się o nią-oznajmiłam.
-To moja wina..-w drzwiach pojawił się Harry
-Jak to?-zdziwiłam się.
-Byłem pijany.. pokłóciliśmy się..i ja...- zaczął tłumaczyć,ale ktoś mu przerwał.
-Coś ty jej zrobił?!-krzyknął do niego Zayn.
-Ja..ja...
-Gadaj!-wrzasnął Mulat.
-Uderzyłem ją..-wykrztusił a ja zamarłam.
-TY IDIOTO!- Malik rzucił się na niego i zaczął okładać go pięściami.
-Przestańcie!-krzyknęłam,a Niall i Liam ich rozdzielili.
-Trzeba ją znaleźć-dodałam.
-Masz racje,ona jest najważniejsza. -oznajmił Zayn - Ale z tobą się jeszcze policzę - rzucił w stronę poobijanego Stylesa.

*OCZAMI LAYLI*

 Noc spędziłam na dachu tego wieżowca,gdzie Zayn wyznał mi miłość. Cały czas nie mogłam uwierzyć w to,co zrobił mi Harry. " Czy ja kiedyś będę szczęśliwa? Czy ludzie przestaną mnie krzywdzić?" - ciągle zadawałam sobie te pytania,a jedyna odpowiedź jaka przychodziła mi do głowy to to,że może wtedy jak mnie już nie będzie,to wszystko się skończy. Nagle zauważyłam jakiś przedmiot połyskujący w słońcu. Podeszłam bliżej i zobaczyłam że  to kawałek zbitej szyby.Oparłam się o komin,podwinęłam rękawy bluzki i przejechałam odłamkiem szkła po nadgarstku. Najpierw poczułam piekący ból,ale on po chwili ustał.Zrobiłam jeszcze jedno ciecie " Dla Stylesa" - pomyślałam..

*OCZAMI ZAYN'A*

 Jak ten dupek mógł jej to zrobić! Miałem ochotę go zabić,ale liczyło się to ,aby odnaleźć Lay..Szukaliśmy jej bite kilka godzin.. Do tej pory sprawdziliśmy już chyba wszystkie miejsca,w których lubiła przesiadywać. "Chociaż,chyba jednak nie.. Raczej jej tam nie ma,ale nie zaszkodzi mi spróbować.." - pomyślałem.Jak najszybciej pobiegłem w stronę budynku gdzie wyznałem jej miłość.. Na miejscu byłem po 10 minutach. Wdrapałem się po schodach,przeskakując po 2 na raz,na dach. To co tam zobaczyłem  mnie przeraziło. Moja ukochana leżała nieprzytomna w kałuży krwi.Natychmiast do niej podbiegłem. Sprawdziłem puls. Był słaby,ale wyczuwalnym. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem na pogotowie.
Następnie zdjąłem swoją koszulkę,rozdarłem ją na strzępy i zawiązałem na jej nadgarstku próbując zatamować krwawienie. Trzymając jej chłodne ciało w ramionach cały czas powtarzałem " Dasz radę! Musisz! Jesteś silna!Wyjdziesz z tego. Lay proszę.. Tak bardzo cię kocham.." Łzy ciekły mi z oczu jak nigdy. Jakiś czas później pojawiła się pomoc . Położyli ją na nosze i zawieźli do szpitala. Ja przez cały ten czas trzymałem ją za rękę i cicho szlochałem a gorzkie łzy kapały na jej granatową koszulkę..


-------------------------------------------------------------------------------------------------------

NO HEJO! ;**
STĘSKNIŁAM SIĘ ZA WAMI ♥
KURDE,DAWNO NAS NIE BYŁO ;C ALE AŻ TAK BARDZO ŹLI NIE JESTEŚCIE,PRAWDA? ♥


*  NOTKA OD EDYTY* 

ZDAJĘ SOBIE SPRAWĘ,ŻE MACIE OCHOTĘ NAS/MNIE ZABIĆ ZA NIE DODAWANIE NIC PRZEZ PONAD MIESIĄC. NAPRAWDĘ O TYM WIEM I WAS ROZUMIEM.NIE BĘDĘ ZWALAĆ NA SZKOŁĘ ANI INNE PIERDOŁY,BO SKORO PODJĘŁYŚMY SIĘ PISANIA BLOGA TO POWINNYSMY WSZYSTKO OGARNIAĆ. -.-

A TAK PO  ZA TYM TO EDYTKA NAPISAŁA JUŻ DAWNO ROZDZIAŁ,BARDZO DAWNO,ALE GABRIELA GO NIE PRZEPISAŁA,POTEM POJAWIAŁY SIĘ JAKIŚ PRZESZKODY <HAHAHAH,NIE PYTAJCIE> AŻ W KOŃCU JEJ KOCHANA SIOSTRA GO WYRZUCIŁA.
NO TO SZAST PRAST,KAZAŁAM JEJ GO NAPISAĆ,NIECH CHOĆ RAZ SIĘ WYSILI I TAK O TO JEST 12 ROZDZIAŁ ♥
NIE WIEM,KIEDY KOLEJNE. TRUDNO PRZEWIDZIEĆ, ALE POSTARAMY SIĘ COŚ NASKROBAĆ ;D

P.S ZMIENIŁAM NAZWĘ NA TT Z @edytaa_m NA  . + ZAŁOŻYŁAM ASKA http://ask.fm/BabyBabyOhh <TAAA, ORYGINALNA NAZWA> . MOŻECIE PYTAĆ O CO TYLKO CHCECIE. OPOWIADANIE I SPRAWY PRYWATNE, WSZYSTKO ♥

LOVE U ALL ♥ DO NASTEPNEGOOO ;*

** TA NOTKA MIAŁA BYĆ KRÓTKA -.-

piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 11

                                   Następnego dnia budzę się w swoim własnym łóżku, a co najlepsze nie wiem jakim sposobem się tu znalazłam. Odwracam głowę,a  tam karteczka i stokrotka.
" Tak ślicznie spałaś, że nie chciałem cię budzić. Śniadanie masz na dole. Nagrywamy dzisiaj piosenki, więc zobaczymy się wieczorem. Jenna kazała ci przekazać, że wyjeżdża gdzieś z Arturem.
P.S Nie martw się. Spałem na kanapie. Nie chciałem zostawić cię samej xX
                                                                                                                       Harry"
- Jaki on kochany- pomyślałam. Znowu wyjechała?Mam już tego dość! Jest jeden dzień, za chwilę wyjeżdża.O co tu do cholery jasnej chodzi? Nie mam pojęcia. Musze ją o to zapytać.
A co do Harolda to na szczęście spał na kanapie.Na szczęście! Bogu,dzięki! Nie, żeby coś, ale parą jesteśmy dopiero od hmm...kilku godzin,więc spać od razu w jednym łóżku nie będziemy. Godzina punkt 10. Wzięłam zimny prysznic dla orzeźwienia.Ubrałam się w to i powędrowałam do kuchni.
-Ooo! Naleśniki!! Ja go kocham normalnie!- powiedziałam sama do siebie,gdy ujrzałam jaki Loczek przygotował mi posiłek. Kocham? Co ja wygaduję?Chyba mnie porąbało! Takie wyznanie, to trochę za dużo. Jak na razie czuję,że mogę mu ufać, ale czy to wystarczy, żeby z kimś być? Mam nadzieję, że niedługo się to wyjaśni.Na razie dam sobie spokój z tymi rozmyśleniami. A propo dziś musimy powiedzieć, o tym chłopakom. Co oni na to? Co na to Zayn? Jeśli on nie myślał o mnie udzielając tego wywiadu, to dlaczego ja się teraz mam nim przejmować? Dlaczego? Może dlatego, że przy nim czuję ,że żyję, po prostu jestem sobą?Może własnie dlatego,że jest czuły, opiekuńczy i kochany? Może dlatego,że mamy tyle wspólnych tematów do rozmów? Może dlatego, ze chciałam i chcę spędzać każdą minutę mojego życia przy jego boku? Może dlatego, że go kocham? Tak, kocham go.Kocham Zayn'a, ale on mnie zranił, a ja zgodziłam się być z Harry'm, więc postaram się, aby nasz związek był jak najlepszy.
*
- Boisz się?- zapytał Loczek.
-Ale czego?-odparłam.
-Ich reakcji
- Chyba powinni to uszanować. Przynajmniej mam taką nadzieję... Dobra, boję się-powiedziałam przytulając się do niego ostatni raz przed wejściem do ich domu.
*OCZAMI ZAYN'A*
-Chcielibyśmy wam coś ogłosić- oznajmiła i razem z Harry'm podnieśli się z kanapy. Oczekuję najgorszego... Jestem na to przygotowany...Jestem...Jestem- powtarzałem sobie w myślach.
- Jesteśmy parą-powiedział mój przyjaciel.
Na te słowa coś we mnie pękło. Chciałem udać,że wszystko w porządku, że się cieszę, ale tak nie jest! Nie dam rady. Nie będę kłamać. Wstałem i pobiegłem na górę, słyszałem jak woła mnie Lay, ale nie reagowałem. To był zbyt duży szok. Zamknąłem się w swoim pokoju, rzuciłem na łóżko, założyłem słuchawki na uszy, włączyłem muzykę i cały czas myślałem o tym, że jeden z moich najlepszych przyjaciół właśnie odebrał mi to, co najbardziej kochałem, czyli Laylę. Dziewczynę, w której zakochałem się, gdy ją po raz pierwszy ujrzałem. Dziewczynę, która zawładnęła całym moim sercem, a przez jeden głupi błąd ją straciłem.Straciłem ją już chyba na zawsze, bo po tym, co usłyszałem nie mam już nawet cienia nadziei, że kiedykolwiek ją odzyskam.
*OCZAMI LIAM'A*
-Pójdę do niego- zaproponowała Layla.
-Nie pójdziesz-zabronił jej Loczek.
-Harry zrozum...To moja wina...
-Wcale nie twoja tylko jego.Sam zawalił ten wywiad- stwierdził Niall, za co oberwał ode mnie w potylicę.
-Ja pójdę.- oznajmiłem.
-Ale Liam...-prosiła Lay, ale nie zwróciłem na to uwagi,tylko powędrowałem do sypialni mulata.
-Stary, otwórz!- powiedziałem stojąc przed drzwiami, ale nikt nie odpowiedział.
-I tak tam wejdę! Mam zapasowe klucze-poinformowałem go,co widocznie zadziałało i Zayn otworzył.
-Czego?-zapytał.
-Chcę porozmawiać.
-Ale po co?
-Żebyś poczuł się lepiej-odparłem.
Niechętnie, ale jednak wpuścił mnie do środka. Usiadłem na fotelu, a on na łóżku. Po chwili milczenia zapytał:
- Ale dlaczego tak szybko? Minęło dopiero 2 dni, a oni już są razem.Jeszcze na dodatek Harry'ego na noc nie było. I bóg wie, co oni tam robili.
-Przestań! Dobrze wiesz, że Layla taka nie jest!- ochrzaniłem go.
- Masz rację, przepraszam...-powiedział zmieszany.
-Nie chciałem pytać, ale dlaczego ty właściwie nie powiedziałeś w tym cholernym wywiadzie,że jesteście razem?
-Paul mi kazał...-odpowiedział
-Co?!- wykrzyknąłem zdziwiony.
-To co słyszałeś Liam. Paul mi kazał
- Ale dlaczego?-spytałem
- Zaczął mi coś nawijać o tym, że przez to stracimy fanki i, że dla Lay tak też będzie lepiej. Postawił mnie przed faktem dokonanym i nawet nie miałem jak,jej o tym powiedzieć, bo kazali nam już wywiad zaczynać.-odrzekł ze spuszczoną głową.
- O ja pierd... Ale musiałeś mówić, że to nikt ważny? Strasznie ją tym zraniłeś...- rzekłem
- A co miałem powiedzieć?- zapytał.
- No w sumie to nie wiem... Ale powiedziałeś to z taką lekkością..-stwierdziłem
-Że co?! Co ty pieprzysz?!-wykrzyknął-Wiesz jak mi było trudno! Ja ją kocham, nie rozumiesz? Kocham ją!!! -wrzasnął.
-Dobra rozumiem. Nie musisz tak wrzeszczeć! Sąsiadów mamy jakbyś nie pamiętał- próbowałem go uspokoić.
- Mam w dupie sąsiadów! Skończyłeś już tą durną pogawędkę? Tak? To wyjdź!- wypchnął mnie z pokoju i zatrzasnął drzwi.
Nigdy się tak nie zachowuje...Nigdy tak na mnie nie nakrzyczał...Nigdy nie wyrzucił mnie z pokoju... Musi być naprawdę wkurzony..Ale w sumie to mu się nie dziwię, bo przez głupie widzi misie drugiej osoby on stracił swoją drugą połówkę... Nie wiem co ma teraz zrobić. Nie wiem jak mu pomóc. Jak na razie wiem tyle, że nie mogę wyjawić nikomu tego, czego się dzisiaj dowiedziałem,bo to by wszystko zniszczyło.
*OCZAMI LAYLI*
Liam wrócił,ale powiedział, że niczego sensownego się nie dowiedział i, że Zayn nie chce teraz z nikim rozmawiać, więc mam nawet nie próbować, bo to nic nie da.
-To może upieczmy babeczki?-zaproponowałam na rozluźnienie atmosfery.
-Tak!Tak!tak! Ale z czekoladą! Albo nie! Jogurtowe! Nie! Z owocami i bitą śmietaną!- wykrzyczał radośnie Niall.
-To może wszystkie?-oznajmiłam
-Marchewkowe też?- zapytał Lou.
-A są takie w ogóle?- zdziwiłam się.
-Żartujesz sobie? Pewnie, że są!- uświadomił mi.
-Ale ja takich nie potrafię, więc rób sobie sam.
- No, dobra już mi przeszło-oznajmił Tomlinson.
-A czy my w ogóle mamy składniki?- jako jedyny mądry zapytał Liam.
-Ale to Zayn miał w tym tygodniu robić zakupy!- zaprotestował Horanek na rozkaz pójścia do Tesco, ale Payne natychmiastowo zmroził go spojrzeniem, więc ten bez słowa wyszedł.
*
Chłopcy wygonili mnie z kuchni, co było dla mnie wielkim szokiem. Stwierdzili, że sami sobie poradzą,a ja im będę tylko przeszkadzać. No okej. Jakoś przeżyje. Tylko boję się, co tam później zastanę. Już to widzę. Oni i kuchnia w mące, pełno talerzy, ciasta wszędzie na około...
Rzuciłam się na kanapę i zaczęłam oglądać jakieś bajki w Tv.
-Kurde nie wytrzymam!- pomyślałam. Zabronili mi tam wchodzić,ale trudno... Stanęłam w drzwiach i osłupiałam.
-Ja myślałam, ze zastanę tutaj pobojowisko, a tymczasem tutaj jest...CZYSTO- stwierdziłam z naciskiem  na ostatnie słowo.
- Kobieto! O co ty nas posądzasz?- wykrzyknął Louis.
-Wydaje mi się, że chyba o to...- powiedział Harry obsypując mi twarz mąką.
-Pożałujesz tego- nie zostałam mu dłużna i również obsypałam go mąką.
- Twoje loczki! One nie są już...już takie piękne!- krzyknął przerażony pan Marchewa.
- Twoje włosy już też!- oznajmił Liam wysypując mu na głowę całe opakowanie białego proszku. O co go zupełnie, ale to zupełnie nie podejrzewałam.
- Jak mogłeś!- wrzasnął piskliwym głosikiem Tomlinson- Będziesz tego żałował!- dodał rozbijając mu dwa jajka na głowie, na co razem z Harrym wybuchnęliśmy śmiechem.
My sobie tu małą bitwę urządzamy, a nasz Głodomor schował się pod stołem i bitą śmietanę wpieprza.
- Panowie, został nam jeszcze jeden!- oznajmiłam im wskazując na Horanka. Chłopak się przestraszył i szybko nam uciekł, zamykając się w łazience.
- Masz tu coś- powiedział Harry dotykając mojego nosa.
-Tak mąkę geniuszu, którą ty mnie obsypałeś zupełnie bez...- nie dokończyłam, bo mnie pocałował.
W tym pocałunku trwaliśmy chyba dość długo, bo Lou wykrzyczał.
- Przestańcie! Pożygam się za chwilę!
- Zazdrosny?- przekornie zapytał Harry.
- O ciebie? Nie- odpowiedział i wyszedł z "lekko" ubrudzonej kuchni...

Z babeczek nie wyszło nic, bo je spaliliśmy. A tak a propo: Dzięki Liam za kupno nowego piekarnika i pozbieranie starego z ogródka, gdyż dwaj debile tacy jak Harold i Louis wyrzucili go przez okno, bo "źle piekł". Zapewniam wszystkich, że oni normalni nie są...
A Zayn jak zamknął się u siebie tak do tej pory nie wyszedł i zdaniem Payne'a jeszcze długo tam posiedzi. W ogóle nie wiem co mam robić. Wiem, ze on się męczy i to w dodatku przeze mnie. Ale w sumie to też jego wina, bo mógł powiedzieć prawdę w tym cholernym wywiadzie...
-------------------------------------------------------
HI! Xxx  (po 6 dniach) :D
MATKOO! :O 31 komentarzy w 6 dni? Kocham Was <33
Dzięki za klikanie reakcji  <33
Wy Animki jak możecie to się podpisujcie jakoś! :DD
Dziękuję GABI, która nas tak popiera <3 ten rozdział jest dla Ciebie :**
Dziękuję również Anonimowi,któremu nie podoba się to odpowiadanie-nie ma problemu. nie chcesz,nie czytaj. Nikt Cie nie zmusza :) Tylko następnym razem się podpisz,a nie jako anonim,taka rada.:D

Rozdział kolejny? Nie wiemy kiedy... Kiedyś na pewno :D Wyczuwam mały postój w pisaniu,ale tylko mały :P Hahahah :0
       

                                                       Do napisania! <33


P.S Hahahah,widzę,że większość chce,żeby była z Zaynem To się jeszcze okaże. Trzeba było namieszać!
      "Kaiss" - "prawie koniec",jeszcze dużo przed nami. Z 10 rozdziałów będziecie musieli przeżyć :D Mam   tylko nadzieję,że coś z tego wyjdzie :)

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 10

2 DNI PÓŹNIEJ....
               
                          Od tamtego wydarzenia nie podnoszę się z łóżka i dzisiaj również nie mam na to ochoty.Wszystko, co kochałam, wszystko, co było dla mnie ważne zniknęło. Zniknęło przez jeden głupi wywiad. 3 zdania : " Obecnie z nikim się nie spotykam. Layla? To nikt ważny". Po tych wspólnie spędzonych chwilach, wspaniałych jak mi się wydawało i jak sam przyznał " Chyba się w tobie zakochałem". Właśnie " chyba".Po co mi to mówił, skoro nie był tego pewny? Po co robił mi nadzieję na to, że mnie kocha, skoro wiedział, ze prędzej czy później mnie zrani? Nie mam pojęcia... Wiem tylko,że muszę się ogarnąć i żyć dalej, jakby nic takiego nie miało miejsca. Przynajmniej muszę spróbować....
*
Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Wstałam,odświeżyłam się, zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Następnie rzuciłam się na kanapę i zaczęłam oglądać jakieś durne programy w Tv. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, jednak nie chciało mi się iść otworzyć.
- Lay... Wiem,że tam jesteś. Otwórz proszę...- rozległ się głos.
Chcąc, nie chcąc podniosłam się i powędrowałam do nich. Nacisnęłam na klamkę i lekko uchyliła.
- Harry? Co ty tutaj robisz?-zapytałam zdziwiona jego obecnością.
-Wpuścisz mnie?-spytał.
-Jasne...Wchodź...Zapraszam- odpowiedziałam.
-Przyniosłam czekoladki i kwiaty- stokrotki, podobno lubisz?- powiedział machając mi tymi prezentami przed nosem.
-Dziękuję. Nawet bardzo- odparłam i pocałowałam w policzek.
-Tylko w policzek?-był niezadowolony.
- Ach..Chciałbyś!-powiedziałam wystawiając, mu język.- Chodź,obejrzymy coś. Możesz wybrać co, ale wiedz, że to zaszczyt.
- Zdaję sobie z tego sprawę, więc wybieram...."American Pie".
- Nie! Proszę! Tylko nie to...- zaczęłam protestować.
- Ale dlaczego??
- Bo to jest mega zboczone i tego nie lubię-odrzekłam.
- No dobra, ale pod jednym warunkiem..-rzekł
-Czy zawsze musi być jakieś "ale"? No, ale okej. To co to za warunek?- byłam ciekawa co też wymyślił.
-Dasz mi buziaka.- wypalił.
-W policzek?-chciałam się upewnić.
-W policzek.
- Zgoda.
-Harry!- krzyknęłam, gdy odwrócił głowę , ale w ostatnim momencie zdąrzyłam się odsunąć.
- Nie mogłem się powstrzymać. Przepraszam...- powiedział skruszony.
- No już dobrze, ale i tak wybieram film.... Chyba, że zaproponujesz coś interesującego?
- " Street dance"- wykrzyczał. Oczywiście, bardzo spodobał mi się ten pomysł, więc zaczęłiśmy oglądać.Po chwili Harold odezwał się szeptem:
- Ja nie wiem dlaczego Zayn tak powiedział. Żaden z nas nie wie.
-Było minęło. Powiedział co myślał.- odpowiedziałam.
-Ale...- zaczął, ale mu przerwałam.
- Nie ma żadnego " ale". Tak uważał, więc tak powiedział.
-Lay... To nie wyglądało jakbyś była dla niego "nikim"- stwierdził.
- Wyglądać mogło różnie. Oficjalnie, ani nawet między nami nigdy parą nie byliśmy, więc nie widzę problemu.... Nie roztrząsajmy tego, proszę?
- No okej, ale co teraz?- zadał kolejne pytanie.
-Co masz na myśli?- odparłam.
-Co będzie dalej...
- Jak to co? Trzeba żyć dalej. Widocznie on mnie nie kocha i już.- rzekłam.
-Dalej, to znaczy?
-  Bez Zayn'a.
- Ale on cie kocha...- znów zaczął swoje wywody.
- Może, ale chyba się mnie wstydzi, albo coś.
- Już sam nie wiem, ale wiedz, ze ja bym się ciebie nigdy nie wstydził.
- Wiem, jesteś słodki- powiedziałam patrząc mu w oczy. I wtedy coś we mnie pękło...Pocałowałam go. Bez wahania.Wiem, że on na mnie czekał i wiem, że on mnie nie potraktuje tak jak Zayn. Może nie czuję do niego tego samego co do mulata, ale wiem, że chcę z nim być, teraz.
-Dziękuję- wyszeptałam.
-Ale za co?- zapytał zdziwiony.
- Za to, że czekałeś
- Obiecałem...A teraz...Nie chcę być jak Zayn, chcę się tobą cieszyć, chwalić, więc...Zostaniesz moją dziewczyną?- zamiast odpowiedzi złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek.
- Mam rozumieć to jako zgodę?- chciał się upewnić.
-Yhmmm...- mruknęłam.
-Cieszę się, nawet nie wiesz, jak bardzo.-stwierdził.
-Ja też, ale możemy już oglądać film normalnie?
- Jasne- odpowiedział i powróciliśmy do poprzedniego zajęcia. Położyłam głowę na jego kolanach, a on bawił się moimi włosami. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
--------------------------------------------------------------
Cześć kochani <333
Od razu was opierdzielamy!
Dodajemy 3 rozdziały w przeciągu dwóch tygodni a tu po 10 komentarzy przy jednym! -,-
Wiecie,co? Liczymy teraz na PRZYNAJMNIEJ 30 KOMENTARZY OD RÓŻNYCH OSÓB :D Tak,tak,wiemy.. DUŻOO.. Ale coś za coś :) <333
A jak nie komentarze,to przynajmniej REAKCJE :) To  tylko jedno kliknięcie.. :D Chyba na to Was stać? <3


A teraz wiadomość. Nie wiem czy zła,czy dobra..
Zbliżamy się do końca opowiadania..
Już nie wiemy co pisać.. Jak mają się potoczyć losy bohaterów..
Może by to jakoś było,ale chyba i chęci i motywacji już brak..
Co poradzić..
Ale może jeszcze kiedyś coś napiszemy? Zobaczymy :)
Miejmy pozytywne myśli! :D

No,więc to chyba tyle.. DO NASTĘPNEGO! Xxx

poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział 9

                                 Razem z chłopakami postanowiliśmy, że zrobimy sobie taką małą wycieczkę po Londynie. Każdy z nich pokazał mi swoje ulubione miejsce. Najbardziej spodobało mi się Zayn'a. Był to dach starego wieżowca.Widok stamtąd był niesamowity. Przez kilka minut podziwialiśmy panoramę miasta, a potem poszliśmy do "Milk Shake City" i na lody. Około 17:30 wróciłam do domu. Weszłam do salonu,a tam siedział jakiś mężczyzna.
- Dzień dobry- przywitałam się.
-O, jesteś już. Chciałam ci kogoś przedstawić-ciocia wskazała na tego faceta- To Artur, mój narzeczony, razem pracujemy w firmie.- oznajmiła trzymając go za rękę.
- Miło mi-rzekłam, podając mu dłoń- Layla
-Cześć. Mów mi Artur. Cieszę się,że mogłem cię poznać. Jenna dużo mi o tobie opowiadała.
- Ja też się cieszę. Teraz wybaczcie, ale pójdę się odświeżyć. Za chwilę do was dołączę.- oświadczyłam im.
- Dobrze. Możesz zaprosić tych wariatów, bo chcieli go poznać...-stwierdziła ciocia.
-Tak,tak. Zaraz do nich zadzwonię i zaproszę, na pewno się zgodzą.
-Super. To ty już idź, a my przygotujemy kolację- jak mi powiedziała, tak zrobiłam.
*
Po miłym posiłku spędzonym w towarzystwie 7, a właściwie 6 < bo Artura dopiero poznałam> najbliższych mi osób, położyłam się spać, ale długo nie mogłam zasnąć, wiec zaczęłam liczyć barany....
*
Dziś chłopcy mają jakiś wywiad na żywo dla MTV, więc cały dzień nie będziemy się widzieć chyba, że wieczorem. Postanowiłyśmy z ciocią wyskoczyć na wspólne zakupy. Wywiad maił być o 15:30, więc starałyśmy się na niego zdąrzyć. Całe szczęście, że nam się udało i 5 minut przed czasem byłyśmy w domu. Pobiegłam szybko do telewizora, zostawiając torby z zakupami przy drzwiach. Zaczyna się... Część oficjalna i inne pierdoły, gdy nagle słyszę głos Zayn'a:
- " Obecnie z nikim się nie spotykam... Layla?? to nikt ważny"- to zdanie odbijało mi się w głowie jak echo. Zaczęłam płakać.
- Dlaczego?!- wykrzyczałam. Na co przybiegła ciocia.
- Co się stało? Kochanie! Ejj! Co jest? Mów do mnie-zaczęła zadawać mnóstwo pytań.
- Zayn....on..on..on powiedział...powiedział,że się z nikim nie spotyka....i, że nie jestem dla niego nikim ważnym!- automatycznie zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Siostra mojej mamy mocno mnie do siebie przytuliła i kazała wziąść zimny prysznic. Posłuchałam jej. Pomogło...
*
Siedziałam w swoim pokoju i analizowałam wszystko jeszcze raz.
-Ale w sumie... ja nie mam dlaczego płakać. On nigdy nie powiedział, że jesteśmy razem...Muszę się pozbierać.- powiedziałam sama do siebie w myślach. Szybko zalogowałam się na Twittera i napisałam:
"Witaj nowy dniu!Xx @zaynmalik dziękuję"
Wszyscy pytali o co chodzi, ale nikt nie domyślił się, że jest to pewnego rodzaju metafora.
" To nikt ważny"- brzmiało w mojej głowie...
Następnie usłyszałam : dzwonek do drzwi.Przywitanie. 5 głosów. Hałas. Pukanie do drzwi mojego pokoju. Otwieram. Zayn. Mój płacz. Jego zdziwienie, moje wyszeptane sarkastyczne " DZIĘKUJĘ".
- Layla, o co chodzi?!- zapytał.
- I TY SIĘ PYTASZ, O CO DO CHOLERY CHODZI!!! Widziałam wywiad. Cytuję: " Layla? to nikt ważny" Aha. Dziękuję.- wykrzyknęłam mu w twarz.
- Lay... To nie tak- próbował się tłumaczyć.
- Wyraźnie słyszałam, co powiedziałeś! Skoro nie jestem dla ciebie nikim ważnym to wyjdź!- krzyknęłam.
-Proszę... daj mi wytłumaczyć- rzekł.
- Nie Zayn! Wyjdź! Wyjdź i nie wracaj! Nienawidzę cie!!-wrzasnęłam.
Wyszedł. Bez słowa. Jednak po chwili wrócił. Pocałował mnie. Gdzieś w głębi duszy tego chciałam, ale odepchnęłam go i " WYNOŚ SIĘ!!" Usłyszałam jeszcze jego ciche, rzucone przez plecy, jakby od niechcenia " PRZEPRASZAM". Oparłam się o drzwi i zsunęłam na podłogę mówiąc:
- Po co ja tu przyjeżdżałam do cholery!
Kolejny rozdział w moim życiu zamknięty.
Kolejny raz, ze złymi wspomnieniami.
Kolejny raz, kiedy nie chcę żyć.
Ale muszę być dzielna. Dla reszty, a szczególnie dla cioci. Znowu weszłam na Twittera:
" Kolejny rozdział w moim życiu, boleśnie, ale definitywnie ZAMKNIĘTY..."
----------------------------------------------
 HELLO GUYS !!!!

I co, podoba się?? 
Jak widzicie rozdział pojawił się szybko :) Trochę krótki, ale zawsze ^.^
Kolejny niedługo :P

PROSIMY O DUŻOOO KOMENTARZY!!!!

P.s nawet jeśli nie komentujecie wciśnijcie chociaż reakcję :)

Do usłyszenia KOCHANI <333